poniedziałek, 25 stycznia 2016

Wypadek drogowy...

Ostatnio tyle się działo... jestem do dziś w szoku jak ludzkie życie jest krótkie i kruche... :(

Ostatnio mała dostała jakąś dziwną wysypkę na ciele, w zgięciu rączki straszna plama jakby z uczulenia :( ale nie podawaliśmy nic nowego, więc też do dziś nie wiemy z czego to mogło być... a że była sobota nasza lekarka nie przyjmowała, więc postanowiliśmy się z nią skontaktować i zapytać co robić... powiedziała żeby kupić maść "hydrokortyzon"... pomyślałam ok... kupimy a w poniedziałek się do niej przejdziemy... i pojechaliśmy...

Pojechałam z Bratem do apteki. Wracając tak bardzo padał śnieg, że nie dało się jechać... po prostu istna zamieć a że jeszcze te drogi nie są oświetlone, było ciężko... więc, jechaliśmy około 40/50km/h... nagle jadący samochód z przeciwka wpadł w poślizg... nie myśląc długo, podjechaliśmy i zatrzymaliśmy się aby zobaczyć czy wszystko w porządku.... wyglądało to z daleka jakby wpadł do rowu i tyle.
Niestety... podchodząc bliżej okazało się, że uderzył niefortunnie bokiem w drzewo od strony kierowcy. Z daleka tego drzewa nawet nie było widać... Słysząc - "dzwoń na pogotowie" zamurowało mnie. Zadzwoniliśmy... Kilka razy próbowaliśmy się dodzwonić na 112... Udało się... Syn próbował reanimować ojca... to straszne pomyślałam, co on musiał czuć... "Tato, tato nie umieraj... oddychaj." chyba będę to słyszała do końca życia ;(
Próbowaliśmy jeszcze pomóc do przyjazdu karetki i straży pożarnej... tyle przejeżdżających ludzi... nie zatrzymało się :( to jest chore! Gdyby nie my... nie wiem kiedy i kto by się zatrzymał :( kto pomógłby temu biednemu chłopakowi, chociażby zadzwonić na pogotowie...
Czasem nie mogę uwierzyć, że ludzie są tacy bezduszni zatrzymując się patrząc i mieć to wszystko gdzieś i jechać dalej... a może im kiedyś ta pomoc będzie potrzebna? 
-Oby nie.
Niestety ojca nie dało się uratować... :( [*]

Jestem wściekła i chce mi się wyć... Człowiek zastanawia się "co by było gdyby"...
Podziwiam strażaków, ile oni mają w sobie spokoju. Muszą... inaczej się nie da.
Zacznijmy pomagać! Nie bądźmy obojętni! Kiedy to my możemy potrzebować pomocy!
Nikt nie wie jak to będzie...


...a my? -My chorujemy :(
Dostaliśmy antybiotyki i się kurujemy w domu.
Gardełka czerwone... idą po 4 ząbki a do tego okropny kaszel... :(
Muszę kończyć bo moje [10miesięczne] maleństwa się pobudziły :)


POZDRAWIAMY!